
Tych, którzy chcieliby pohejtować, zapraszam do lektury mojego Zwięzłego poradnika dla hejterów i komentowanie przy pomocy numerków. Szkoda ścierać palce na klawiaturze!
Długo wybierałem tytuł swojej książki. Zależało mi na tym, aby nie sugerować czytelnikom wniosków. Usiłowałem także uniknąć agresywnego języka, tak charakterystycznego w dzisiejszych przekazach medialnych. Wspólnie z wydawcą doszliśmy do wniosku, że usunięcie makijażu nie jest ani czynnością brutalną ani obliczoną na sensację. W wyniku tej czynności może się bowiem okazać, że twarz osoby, którą zdobił makijaż jest ładniejsza i bardziej naturalna bez niego. Częściej pewnie ta twarz okaże się zwyklejsza i mniej wyrazista. Czasami, po usunięciu grubych warstw podkładu i pudru rzeczywistość może nas niemile zaskoczyć. O tym jednak, jaki jest rezultat tej czynności zadecyduje sam czytelnik, po lekturze książki.
Takich dylematów nie miała jednak redakcja toruńskiego wydania „Gazety Wyborczej”, która zatytułowała rozmowę przeprowadzoną ze mną na temat książki przez redaktora Grzegorza Giedrysa:
Tytuł nie jest cytatem z moich wypowiedzi. To wniosek redakcji. Szkoda, że aby skłonić czytelników do lektury trzeba ich epatować takimi uproszczeniami i generalizacjami. Myślę też, że czas najwyższy, aby zacząć żądać autoryzacji nagłówków. Nie chce mi się dłużej tłumaczyć wszystkim skąd one się biorą i nosić etykietę oszołoma.
Mimo tych zastrzeżeń do tytułu zachęcam gorąco do rozmowy, bo uważam, że została dobrze przygotowana i przeprowadzona przez red. Giedrysa, co w dzisiejszych czasach nie jest wcale tak częste.
Najnowsze komentarze