To tytuł mojego artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze Plus Minus Rzeczpospolita (Publikacja: 10.06.2022). Poświęcony został problemom psychicznym, do których doprowadzamy nasze dzieci i absurdalnym sposobom ich rozwiązywania. Zapraszam do lektury!
.Podkręcanie wymagań dzieciom nie pozostaje bez wpływu na ich dobrostan psychiczny. Przeciążone, coraz częściej nie wytrzymują narzuconego im tempa życia.
Jakiś czas przed pandemią pewna dziennikarka zapytała mnie: „Ile czasu dzieci powinny spędzać na zajęciach pozalekcyjnych?” Choć wiem, że odpowiadanie pytaniem na pytanie jest niegrzeczne, to jednak usiłując odkryć zawarte w tym zdaniu pokłady ukrytych znaczeń, zrobiłem wyjątek zasady. „A ile godzin na dobę, Pani zdaniem, powinni pracować niewolnicy?” – zripostowałem. W bezrefleksyjnej prośbie o radę dotyczącą wymiaru czasu spędzanego przez dzieci na zajęciach pozalekcyjnych kryje się założenie, że one w ogóle są potrzebne. Mało tego, że służą dzieciom i przyczyniają się do ich dobrostanu, że są lepsze od towarzystwa rodziców, dziadków i podwórka, że pomogą im zdobyć lepszą pozycję w przyszłości i tak dalej. Jednak zarówno ten dobrostan, jak i pozycję w przyszłości, mierzymy miarą akceptowanego przez nas zestawu wartości i nie da się przyłożyć do nich żadnej miary obiektywnej. Być może za kilkadziesiąt lat ktoś uzna to pytanie za podobnie absurdalne, jak absurdalna jest dyskusja o liczbie godzin pracy niewolnika w obliczu faktu niewolenia jednego człowieka przez drugiego. Ale przecież jeszcze kilkaset lat temu nikt nie dostrzegał tej niedorzeczności. Być może szukano racjonalnej odpowiedzi na tak postawione pytanie, opartej na nauce i doświadczeniu, uzasadnionej ekonomicznie, podobnie jak dzisiaj szukamy odpowiedzi na pytanie o dopuszczalne obciążenie naszych dzieci.
Aby czytać dalej kliknij TUTAJ
Posty o podobnej tematyce:
O „naprawianiu dzieci” w radiowej dwójce
Krytycznie o kulturze i zdrowiu psychicznym
Uwaga na szkodliwą pomoc psychologiczną!
O pandemii, mądrości i ewolucji cz. II
Najnowsze komentarze